„Gorzko, gorzko” na kwietniowym spotkaniu DKK
„Gorzko, gorzko, błagały na dwa głosy Barbara i Kalina, zaklinając nie tylko osy, ale wszystkie złe moce, które chciałyby nas użreć teraz i w przyszłości i na wieki wieków amen. Gorzko, gorzko, tańczyłyśmy oświetlone blaskiem słońca, które zapadało powoli za górnicze hałdy, wielkie, czerwone i obojętne”
Joanna Bator ponownie zaprasza na Dolny Śląsk, gdzie tym razem przenosi nas do świata czterech pokoleń kobiet, połączonych więzami krwi i demonami zdarzeń z przeszłości. Rzecz się dzieje w uzdrowiskowej miejscowości Görbersdorf, słynącej z pierwszego na świecie sanatorium dla gruźlików a kończy w tym samym miejscu prawie wiek później. Poznajemy losy czterech kobiet, które zdane były wyłącznie na siebie. Wspólnym mianownikiem, dla każdej bohaterki są ich traumatyczne przeżycia. Brak samoakceptacji, przemoc domowa, choroba psychiczna. Kim one są? Prababka Berta, która została naznaczona piętnem morderczyni. Jej córka Barbara, która starała się być jak najmniej dostrzegalna. Przebojowa Violetta, goniąca za nieprecyzowanymi marzeniami. I relacjonująca rodzinną historię, pozornie zdystansowana wobec przodkiń Kalina.
„Gorzko, gorzko” to nie tylko fascynująca i refleksyjna historia. To również językowa uczta, podczas której uważnie i niespiesznie smakuje się słowa, pojedyncze zdania i całe, obszerne, fragmenty opowieści. Autorka posługuje się pięknym, plastycznym językiem, którym jak pędzlem maluje historie z pogranicza baśni i rzeczywistości. Autorka zafundowała czytelnikowi paletę emocji. Nie jest to powieść, którą pochłania się w jeden wieczór. Lektura tej powieści wymaga skupienia i namysłu.